MOVIE ZONE | 32
<< | ^ | >>



Dzień Świra

Osobiście nie przepadam za polskimi filmami i w zasadzie toleruję tylko dwie części "Kilera". Jednak znajomi zdołali mnie namówić na obejrzenie nowego obrazu Marka Koterskiego (m.in. "Nic śmiesznego"). Przedstawiono w nim jeden dzień z życia Adasia Miauczyńskiego, nauczyciela. Tytułowy "świr" jest strasznym pesymistą i wszystko widzi w ponurych barwach. Jednak "Dzień świra" jest filmem nietypowym. W gruncie rzeczy to komedia i rzeczywiście oglądając go zarykiwałem się ze śmiechu. Ale o tym później.
Główną rolę powierzono Markowi Kondratowi, znanemu szerszej gawiedzi przede wszystkim z serialu "Ekstradycja", gdzie grał komisarza Halskiego. Muszę przyznać, że wykonuje on swoją rolę bezbłędnie. Jego niechęć do życia aż epatuje z ekranu i oddziałuje na widza. Nie chciałbym popsuć Wam zabawy z pójścia do kina, więc nie opowiem "gagów". W każdym bądź razie w filmie występuje wielu innych polskich aktorów, jak choćby Andrzej Grabowski (tak, kurde!), Joanna Kurowska, Anna Przybylska, jednak ich role są epizodyczne. Moim zdaniem objawieniem filmu jest koleś grający syna głównego bohatera (rulez!).
Sprawy przedstawione w filmie nie są fikcją, a niestety pochodzą z naszej kochanej, polskiej, paranoicznej rzeczywistości. Przykładowo obrady sejmu, w którym poszczególne ugrupowania kłócą się między sobą zamiast rządzić, a tym samym szkodzą Polsce, jako żywo przypominają transmisje w telewizyjnej dwójce.
Kolejnym aspektem filmu są przekleństwa. Średnio w ciągu minuty pojawia się kilka lub kilkanaście wyrazów typu ch**, ku***, pier***. Jednak przyznajmy uczciwie: czy w naszym życiu nie spotykamy się z brzydkimi wyrazami? ;)))))))) Moim skromnym zdaniem przekleństwa zostały użyte całkowicie słusznie i służą wyłącznie jako interpretacja artystyczna (wiem, jak to ku*** głupio brzmi ;))) A film jest od lat piętnastu. Nie bądźmy obrońcami moralności, która już dawno w naszym kraju wyginęła śmiercią naturalną.
Film poza otoczką komediową jest obrazem bardzo poważnym i oglądając go może się okazać, że nasz śmiech jest śmiechem przez łzy. Wiele scen z filmu jako żywo przypomina te z życia mojego i wielu Polaków. Pomimo tego, że sam reżyser przyznaje, iż "to jest najbardziej zakręcony tekst, jaki napisałem" to trzeba wiedzieć, że w większości przypadków to nasza codzienność :(. Nie bądźmy jednak jak tytułowy bohater i nie zwariujmy.

Markinson